Jacht typu Albin Vega s/y Santa Pasta został kupiony wiosną 2016 roku. W maju roku został przywieziony do Polski. Przed wodowaniem, Rafał Wrzochoł nowy armator jachtu postanowił zrobić remont kadłuba. Remont trwał miesiąc. Armator użył farb Oliva Yacht Paints. Dokładny opis, dokumentacja zdjęciowa znajdują się na stronie Pana Rafała, natomiast my poprosiliśmy o kilka słów refleksji po pierwszym sezonie użytkowania jachtu.
Jak widać na zdjęciach na blogu, cały kadłub przed malowaniem postanowiłem wypolerować , ponieważ bardzo chciałem zachować i odnowić oryginalny żelkot. Po wypolerowaniu kadłuba pokazały się mikropęknięcia – wielkości ok. 1 mm. To nie była osmoza, ale zależało mi na ich usunięciu. Zużyłem na to zbyt dużo czasu. Gdybym teraz przystępował do remontu, to po oczyszczeniu i przygotowaniu kadłuba , od razu malowałbym podkładem epoksydowym i uzupełnił te „mikroubytki” szpachlówką.
Do malowania używałem podkładu Bosman 77. Cały kadłub malowałem wałkiem, farbę nieco rozcieńczałem. Poniżej linii wodnej położyłem farbę antyporostową VSE. Jacht cały sezon 2016 spędził na Zatoce Gdańskiej i na Bałtyku. Po wyciągnięciu jachtu z wody jesienią, dno wyglądało naprawdę dobrze. Na części podwodnej kadłuba był osad, szlam, który dawało się zetrzeć palcem. Mogło to być wynikiem tego, że cały ostatni miesiąc jacht stał bez ruchu w porcie.
Na zdjęciach widać, że krawędzie płetwy sterowej są obrośnięte przez muszelki i inne małe skorupiaki. Tylko w tych miejscach pojawiały się jakiekolwiek muszle. Być może wynikało to z tego, że takie miejsca są bardziej narażone na „większe szorowanie” wody, i farba mocniej się tam wymywa. Muszle łatwo dały się usunąć , a po spłukaniu myjką ciśnieniową kadłub był całkiem czysty i gotowy do zimowania. Na przyszły sezon trzeba będzie nieco więcej położyć farby antyporostowej w tych miejscach.
Jeśli chodzi o część nadwodną, to malowane były tylko burty kadłuba. Jako farbę nawierzchniową użyłem poliuretan Emapur Marina w kolorze granatowym. Muszę przyznać, że przy malowaniu popełniłem kilka błędów. Malowałem jacht w zbyt wysokiej temperaturze otoczenia. Był czerwiec, duże upały. W trakcie malowania na powierzchni robił się tzw. baranek. Farba wysychała zanim się dobrze rozlała po powierzchni. Tym bardziej to było widoczne bo malowałem wałkiem a nie natryskiem. Robiłem to pierwszy raz i pewnie stąd to wynikało. Robiąc to drugi raz pewnie bym zdecydował o malowaniu natryskiem, co jest niestety bardziej kosztowne.
W sklepie w Sopocie, gdzie kupowałem farby, poradzono mi , żeby nawierzchniową farbę pokryć dodatkowo lakierem bezbarwnym. Miało to znacznie utwardzić powłokę i dać jej większy połysk. Nie zrobiłem tego, ale może za 2-3 lata, przy kolejnym odnawianiu jachtu skorzystam z tej porady.