Paweł Ryżewski – przedstawiciel firmy CMS sp. z o.o., dystrybutora farb jachtowych.
Zacznijmy od pytania: co trzeba zrobić z jachtem po wyciągnięciu wody po zakończeniu sezonu?
Paweł Ryżewski: Przede wszystkim trzeba koniecznie umyć dno. Najlepiej zrobić to myjką ciśnieniową, a jak mamy takiej możliwości to należy użyć twardej szczotki. Jeżeli na dnie jachtu są jakieś porosty, z których pozbyciem się mamy problem, to można użyć specjalnych środków chemicznych. Zanim zaczniemy myć jacht, to warto zrobić jedną rzecz. Po wyciągnięciu jachtu z wody, jeśli stwierdzimy, że kadłub w niektórym miejscach jest bardziej porośnięty, to warto zrobić zdjęcia tych miejsc.
Malując dno jachtu na wiosnę można zwrócić większą uwagę właśnie na te miejsca. Być może wcześniej było tam położone za mało farby, albo trzeba tam położyć dodatkową warstwę. Będziemy pamiętać, że to są miejsca szczególne. Zwykle są to okolice linii wodnej, okolice rufy, płetwy sterowej. To są właśnie takie rejony, gdzie mimo nałożenia farby przeciwporostowej, porastanie jest silniejsze, no i warto to dodatkowo zabezpieczyć… Warto zrobić takie zdjęcia, wiosną naprawdę nie pamiętamy, jak wyglądało dno jachtu na koniec sezonu.
Czy chodzi też o krawędzie natarcia np. płetwy balastowej, sterowej ?
PR: Dokładnie, ale zauważyłem, że częściej ten problem dotyczy płetwy sterowej, niż balastowej. Przyznam, że nie wiem z czego to wynika. Producenci farb zalecają położenie farby antyporostowej staranniej, lub grubszej powłoki farby na obu tych krawędziach.
Co można jeszcze zrobić jesienią ?
PR: To jest generalnie dobry okres, żeby pozwolić kadłubowi wyschnąć. Najlepiej by było, nawet jeśli jacht zimuje pod plandeką, postawić go na kilka dni pod wiatą czy hangarze. Można wtedy zadbać o mikrourazy dna jachtu. Jeśli znajdziemy „punktowe” urazy, to najlepiej takie miejsca przeszlifować grubym papierem, np. 80, odpylić, odtłuścić i zagruntować farbą jednoskładnikową, typu Optimal.
Nie zostawić tego „otwartego” do wiosny” ? Żeby przeschło ?
PR: To akurat zależy od konkretnego przypadku. Jeśli znajdziemy pęknięcia laminatu czy miejsca powstającej osmozy, to oczywiście lepiej, żeby to schło do wiosny. Natomiast jeśli nie ma uszkodzeń laminatu, tylko uszczerbki powłoki farby, np. farba miejscowo odspoiła się od żelkotu, bo podłoże było gorzej przygotowane, czy na skutek szorowania o piasek jest zdarta farba (np. na spodzie płetwy balastowej) to można śmiało naprawić to jesienią.
A malowanie dna ?
PR: Jak najbardziej można to robić. To jest właśnie najprostszy pomysł na wydłużenie sezonu. Myśląc o tym należy zwrócić uwagę na dwie rzeczy. Pierwsza to kompatybilność nowej farby, którą chcemy położyć, która jest już na kadłubie. Jeśli jest to taka sama farba, to oczywiście nie ma problemu. Druga to sprawdzenie czy farba nie ma określonego tzw. maksymalnego czasu, który musi upłynąć do wodowania. Większość farb przeciwporostowych nie ma takiego maksimum, ale warto to sprawdzić.
Jeśli te rzeczy mamy sprawdzone, to można śmiało malować łódkę farba przeciwporostową jesienią, po zakończeniu obecnego sezonu. Nie ma także powodu, żeby to malowanie dzielić – np. jedną warstwę kładziemy jesienią, drugą na wiosnę.
Warto jacht pomalować dwiema warstwami antyporostu. Na wiosnę, jak się zrobi ciepło, można od razu jacht wodować. W październiku są jeszcze często temperatury sprzyjające malowaniu. Jest raczej powyżej 5 stopni C, temperatura jest generalnie bardziej stabilna niż wiosną. Wczesną wiosną pogoda jest dużo bardziej zmienna, a temperatury raczej niższe. Jest także większa wilgotność.
Sezon żeglarski w Polsce jest raczej krótki, a mając tak przygotowaną łódkę, można go lepiej wykorzystać. Z własnego doświadczenia wiem, że niektórzy armatorzy mają problem żeby zdążyć przygotować jacht na „majówkę”. Jest więc to prosta metoda, żeby to trochę zmienić i dłużej cieszyć się żeglowaniem.
rozmawiał Andrzej Minkiewicz