O powrocie żagli na warszawski odcinek Wisły i pomyśle odbudowy drewnianej klasycznej Omegi, opowiada Kasper Orkisz, pomysłodawca i organizator imprezy – Żagle Warszawskie.
Pomysł na odremontowanie łodzi typu Omega zrodził się przy okazji projektu Żagle Warszawskie i Regat o Puchar Dzielnicy Wisła. Było to zresztą jego naturalną konsekwencją. Przejeżdżając codziennie przez warszawskie mosty widzę wodę. A gdzie jest woda, to musi być życie. W trakcie pracy nad Świętem Wisły w 2017 roku dowiedziałem się, że projekt kultowej Omegi powstał w Warszawie. Zaprojektowana została w 1941 lub 1942 roku, w czasie wojny, i była budowana z resztek drewna jakie udało się konstruktorowi pozyskać. Do dzisiaj jest jedną z najpopularniejszych konstrukcji. Doceniana za prostotę i łatwość żeglowana, często jest pierwszą jednostką na której młodzi adepci zaczynają się swoją żeglarską przygodę. Dzięki tej łódce zakochują się w żeglarstwie.
W takich imprezach jak np. Akademickie Mistrzostwa Polski potrafi wystartować prawie 100 łódek tej klasy, kilkadziesiąt startuje regularnie w Pucharze Polski Klasy Omega. Klasa się rozwija ,a łódki są wciąż bardzo doceniane przez żeglarzy. Jest to zdecydowanie ponadczasowa konstrukcja.
W tej historii równie ważne jest także to, że w Warszawie powraca moda na Wisłę”. Bycie nad wodą, korzystanie w każdy możliwy sposób z atrakcji, których okolice rzeki dają mnóstwo możliwości stało się trendem.
Trzeba wspomnieć, że w przeszłości żeglarstwo na Wiśle rozwijało się bardzo intensywnie. W XX-leciu międzywojennym była głównym akwenem żeglarskim w ówczesnych granicach Polski. Odbywały się tu np. regaty Warszawa – Modlin, w których brało udział nawet 70 jednostek żaglowych a co weekend regaty klasowe.
W czasach nam bliższych przez bardzo długi czas Warszawa była odwrócona od wody. Sytuację zmienił remont bulwarów i stworzenie plaż nad Wisłą, które funkcjonowały i były bardzo popularne jeszcze w latach 60. XX wieku. Z tego trendu bardzo się cieszę. W Warszawie jest mnóstwo żeglarzy, tych pływających rekreacyjnie jak i regatowo. Jest wiele firm żeglarskich, szkoleniowych itp. Co najciekawsze, można wejść na łódkę praktycznie zaraz po wyjściu z pociągu metra. To jest niesamowite.
Po raz pierwszy zrobiliśmy regaty na Wiśle w 2018 roku. Muszę przyznać, że mieliśmy ogromne obawy wynikające głównie z braku doświadczeń żeglowania na rzece. Mało wiedzieliśmy o prądzie, głębokościach, mostach… Nie wiedzieliśmy np. czy przy bezwietrzu da się w ogóle manewrować żaglówką na rzece. W ubiegłym roku, oprócz regat, wraz ze stowarzyszeniem Serduszko dla Dzieci zrobiliśmy cykl żeglarskich weekendów nad wodą. Te wszystkie działania dały nam sporo doświadczenia co do żeglugi na Wiśle, głównie odnośnie prądu wody, głębokości, jakości brzegów itp. Powstała też specjalna batymetryczna mapa dna tego odcinka Wisły, żeby kolejni chętni do pływania mogli to robić odpowiedzialnie i bezpiecznie.
Pozytywnym zaskoczeniem było dla mnie to, że Omega, ustawiona wzdłuż prądu nawet przy leciutkim wietrze da sobie radę z utrzymaniem wysokości. To jest genialność tej konstrukcji. Praktycznie nie było dnia, gdy nie mogliśmy pływać. Cały czas się uczymy żeglowania na rzece.
Jeszcze kilka lat temu w Porcie Czerniakowskim nie było żadnego masztu, a w ubiegłym roku widać było ich już pięć, sześć. Rozwinęło się żeglowanie tradycyjnymi łodziami rzecznymi, takimi jak galary, byki, czy płaskodennymi pychówkami.
Żeglowanie po Wiśle wciągnęło nas tak bardzo, że postanowiliśmy znaleźć drewnianą Omegę, klasycznie zbudowaną i ją wyremontować. Chcielibyśmy stworzyć klasę regatową Retro Omega, w której drewniane klasyczne łódki mogłyby ze sobą rywalizować. Fajnie by było pokazać pięknie odremontowaną polską konstrukcję, powstałą właśnie w Warszawie.
Na ogłoszenie, że kupimy drewnianą Omegę do remontu dostaliśmy wiele ofert. Najczęściej były to zdjęcia łódek, które nie nadawały się do odbudowy, np. w kadłubie rosło drzewo, brakowało dużej części listew na burcie, miały zgniłe elementy konstrukcyjne…. Dopingowało mnie to tylko do dalszych poszukiwań.
W końcu trafiliśmy na kadłub wyjątkowo dobrze zachowany w porcie nad Zalewem Zegrzyńskim. Właściciel miał dwie takie łódki. Z jednego kadłuba, zrobił szafę, a druga 20 lat temu została, przygotowana do kolejnego sezonu, lecz została na brzegu i leżała gdzieś na końcu klubowego hangaru… No i ją przejęliśmy, z drugim kompletu osprzętu, bawełnianych żagli i lin. Obecnie ją remontujemy.
Liczę, że przy okazji Światowego Dnia Wody, pod koniec marca tego roku, uda nam się pokazać całkowicie odnowioną drewnianą Omegę słomkową. Chciałbym, aby stała się ambasadorem naszej inicjatywy Żagli Warszawskich oraz Regat o Puchar Dzielnicy Wisła.
Autor: Kasper Orkisz
Redakcja: Andrzej Minkiewicz
7 marca 2019 r.