Jeśli chodzi o kadłub, to faktycznie nie można mieć zastrzeżeń do Olivy. Dwa razy lekko go „goliłem”, ale były to głównie wodorosty na linii wodnej (była malowana inną specjalną farbą) z tym, że została lekko za nisko wyprowadzona. Jak na przepłynięte prawie 12 000 mil, to można powiedzieć, że Oliva zdała egzamin. Wspomnieć należy również, że podczas malowania była całkiem przyjemna i nie gęstniała szybko na wałku jak farby z innej firmy, którymi też miałem okazję malować stalowy kadłub.